Znajomość języka angielskiego w dzisiejszych czasach jest już potrzebą na porządku dziennym. W każdej pracy pracodawca zada nam pytanie o znajomość języków obcych. Nauczyć się tego języka można w różnoraki sposób. Oczywiście zaczynając od nauki w szkole po korepetycje, kursy, kursy online, spotkania z native speakerami oraz obozami językowymi za granicą. To właśnie ostatnią propozycję chciałabym Wam przybliżyć na swoim własnym przykładzie. Czy na prawdę warto wydawać sporo pieniędzy na dwutygodniowy kurs w Anglii?
Na kurs językowy z firmą Atas pojechałam równo 10 lat temu. Miałam wtedy 15 lat. Nie znałam tej firmy wcześniej, nikt mi jej nie polecał, jednak postanowiliśmy zaufać. Na obóz pojechałam dzięki mojemu wujkowi, który mi go po prostu zafundował.
Do Londynu pojechaliśmy autokarem. Pomimo męczącej podróży była ona bardzo wesoła.
ZAKWATEROWANIE
W Londynie zostaliśmy przydzieleni do domów rodzin angielskich goszczących osoby z Polski i nie tylko. Wraz z koleżanką, z którą postanowiłyśmy na obóz pojechać razem zamieszkałyśmy u fantastycznej młodej pary pochodzącej z Australii, lecz mieszkającej w Anglii. Oprócz nas w domu mieszkały dwie dziewczyny z Niemiec. Dzięki zakwaterowaniu u osób, które nie znają naszego języka musiałyśmy pokonać barierę językową, aby móc się porozumieć. Obie z Kasią nie znałyśmy angielskiego biegle, a nawet na poziomie niższym niż podstawowy. W domu porozumiewałyśmy się totalnie kalecząc język, nie używając poprawnie czasów i ze słownikiem w ręku. Mimo to Lucy, była z nas dumna i rozumiała. Sporo z Lucy i jej chłopakiem rozmawialiśmy wieczorami. Chciałyśmy poznać ich kulturę, zwyczaje oraz szkolić język, zaś oni chcieli poznać nas.Poza tym rozmowy z nimi to idealny sposób nauki, w końcu po to u nich mieszkałyśmy.
Po drugiej stronie ulicy miałyśmy piękny park, w którym udało nam się zawrzeć kilka znajomości z polakami i osobami różnych narodowości.
Rano czekało na nas pyszne śniadanie, na drogę dostawałyśmy pocket lunch, a na koniec dnia jadłyśmy pyszne obiadokolacje. Do dziś wraz z Kasią śmiejemy się z małej porcji lasagne na kolacje. Pomyślałyśmy, czy czegoś nie nabroiłyśmy, że dostałyśmy taką małą porcję. Lasagna była tak pyszna i syta, że nie dałyśmy rady jej zjeść całej :)
NAUKA
Pomimo, iż był to wyjazd wakacyjny nastawienie było na konkretną naukę, w końcu to kurs językowy. Co rano spotykaliśmy się wraz ze wszystkimi uczestnikami w miejscu zbiórki, z którego odbierał nas autokar. Autokarem jechaliśmy do szkoły, w której odbywały się lekcje z angielskimi nauczycielami. Czyli dalej kalecząc język trzeba było się porozumieć, a lekcje były prowadzone całkowicie po angielsku. Na początku jednak wszyscy pisaliśmy test kwalifikacyjny, aby móc nas podzielić na grupy pod względem zaawansowania znajomości języka. Lekcje to była głównie konwersacja, pomimo iż do końca nie rozumiałam wszystkiego dużo dało mi oswojenie się z językiem na żywo. Bardzo dużo daje osłuchiwanie się z językiem, a o to w Polsce niestety trudno.
ZADANIA POPOŁUDNIOWE
Nauka jednak na szkole się nie kończyła. Każdy uczestnik otrzymał zeszyć ćwiczeń, który wypełnialiśmy podczas popołudniowego zwiedzania. Były w nim zadania. Musieliśmy np. coś znaleźć, dowiedzieć się informacji itp. Gdzieś ten zeszyt zachowałam na pamiątkę, jednak zupełnie nie wiem gdzie on jest :(. Była to kolejna forma porozumienia się np. z pracownikami w muzeum. Czyli chcąc nie chcąc musiałam starać się rozmawiać, aby zadanie z zeszytu wykonać.
ZWIEDZANIE
Niestety po 10 latach wszystkich atrakcji, które zwiedzaliśmy na kursie nie pamiętam.
Jednak to co mi utkwiło w pamięci to oczywiście:
* Muzeum figur woskowych Madame Tussaud's
* Muzeum Brytyjskie
* Miejsce, w którym nagrywany był Harry Potter - ta ogromna sala jadalna :)
* London Eye
* Harrods
* Zobaczenie z bliska Big Ben'a, Parlamentu, Pałacu Buckingham
* Oraz dużo więcej innych pięknych miejsc, których nazw już niestety nie pamiętam.
Kurs wspominam fantastycznie. Żałuję jednak, że byłam tylko na jednym. Wiem jednak, że jak tylko moje dzieci będą w wieku, w którym będą same mogły na kurs pojechać to zapiszę je bez zastanowienia. Wiem jedno. Żadne szkoły językowe nie dadzą tyle nauki co konieczność rozmowy po angielsku. Z kursu wyniosłam ogrom wiedzy, przełamałam barierę mówienia nawet z błędami. Skoro obcokrajowiec może porozumieć się z polakiem kalecząc nasz język, to i ja byłam dumna móc porozumieć się z anglikiem pomimo kaleczenia języka angielskiego. Zobaczyłam wiele wspaniałych miejsc, zabytków, atrakcji turystycznych. Poznałam mnóstwo wspaniałych osób.
Były to fantastyczne i owocne 2 tygodnie, które każdemu polecam, bo inwestycja w naukę języka angielskiego to inwestycja w przyszłość.
Thank You
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz